„Znowu się rozlało?”, „Nie przeszkadzaj, dorośli rozmawiają”, „Przecież nic się nie stało”
Czy wypowiedzieliście kiedyś podobne słowa do dziecka? A może słyszeliście je jako dzieci od swoich rodziców? Choć wydają się niewinne – zwłaszcza wypowiedziane w pośpiechu czy z irytacją – zostają z maluchem na długo. Bo słowo nie tylko opisuje rzeczywistość. Słowo ją tworzy.
Małe dziecko uczy się świata poprzez relacje z bliskimi. Słyszy, jak o nim mówimy, i … zaczyna w to wierzyć. Jeśli ciągle słyszy, że „jest marudne”, „ciągle przeszkadza” albo „nic nie rozumie”, nie traktuje tego jako chwilowy komentarz. Dla dziecka to staje się prawdą o sobie.
Poczucie własnej wartości nie rodzi się samo. Buduje się codziennie, kawałek po kawałku – poprzez doświadczenia, emocje, ale też słowa, które są jak cegiełki: mogą wzmacniać fundamenty albo kruszyć je, zanim jeszcze dobrze się ukształtują.
Złe słowa – dobre intencje?
Rodzice i opiekunowie nie chcą świadomie ranić swoich dzieci. Czasem brakuje tylko świadomości, jak duże znaczenie mają komunikaty, których używamy. Oto kilka przykładów zdań, które wydają się neutralne, a w rzeczywistości mogą podcinać skrzydła – i propozycje, jak można je powiedzieć inaczej:
- „Nie płacz, nic się nie stało.” „Widzę, że ci smutno. Chcesz się przytulić?”
- „Jesteś niegrzeczny!” „To, co zrobiłeś, było trudne dla innych. Porozmawiajmy o tym.”
- „Przestań marudzić.” „Słyszę, że jesteś zmęczony, co możemy z tym zrobić?”
- „Zobacz, jak Zosia sobie radzi, a ty?” „Każdy uczy się w swoim tempie. Widzę, że się starasz – chcesz, żebym ci pomogła?”
To, co mówimy, nie tylko opisuje zachowanie dziecka – definiuje jego obraz siebie. Zamiast stwierdzać, jaki jest, lepiej opisać, co zrobiło i dać przestrzeń do zmiany. To różnica między etykietą a wsparciem.
Dlaczego poczucie własnej wartości jest tak ważne?
- podejmuje wyzwania mimo ryzyka porażki,
- ufa sobie i swojej intuicji,
- wie, że jest kochane bez względu na błędy,
- potrafi postawić granice,
- lepiej radzi sobie z krytyką.
To nie oznacza, że zawsze wszystko mu się udaje. Ale oznacza, że wierzy, że ma prawo próbować.
- łatwo się poddaje,
- często porównuje się z innymi i czuje się gorsze,
- stara się zasłużyć na miłość zamiast ją czuć,
- ukrywa swoje potrzeby lub reaguje złością, gdy nie czuje się wystarczające.
W codziennym pośpiechu warto zatrzymać się i sprawdzić: jakim językiem mówimy do dzieci? Czy nasze słowa budują ich wewnętrzną siłę? Czy pokazujemy, że są ważne, wartościowe i widziane?
Czasem wystarczy jedno zdanie, by zaszczepić w dziecku przekonanie, że „jestem wystarczający, taki, jaki jestem”:
- „Lubię z tobą spędzać czas.”
- „Wierzę, że dasz radę.”
- „Widzę, że się starasz – to naprawdę ważne.”
- „Twoje uczucia są dla mnie ważne.”
- „Każdy może popełniać błędy. To, że próbujesz, jest super.”
Nie musimy być idealni. Wystarczy, że będziemy uważni. Słowa mają moc. To one mogą stać się pierwszym budulcem miłości własnej dzieci. I choć nie zawsze da się cofnąć wypowiedziane zdanie, zawsze można powiedzieć nowe – takie, które uleczy, wzmocni i pokaże, że dziecko jest dla nas ważne. Zawsze.